dzieckiem. Do czasu pojawienia się Zary Milla zdążyła się uspokoić. samą siatką stał trójkołowy rowerek. an43 zaciśnięte zęby się tak, jakby była nieśmiałą, zahukaną siedemnastolatka. Był zaskoczony, gdy wpadł na nią w aptece, gdzie kupował parę opakowań aspiryny i tubkę maści dla matki. Z grzeczności powiedział jej: cześć, a ona podchwyciła rozmowę, a potem patrząc na niego nieruchomo, zaprosiła go oschle i bardzo nieśmiało na przyjęcie do Caldwellów. Zgodził się tylko dlatego, że chciał poznać elitę Prosperity, Portland i Oregonu. Teraz czuł się jak ostatni cham. Zostawił ją już dwa razy. Raz, żeby porozmawiać z Jakiem Berticellim, właścicielem największej kancelarii prawniczej, a drugi raz, żeby zatańczyć z Cassidy. Przypomniał sobie, że najwyższa pora zająć się nią. Uśmiechać się i okazać jej trochę zainteresowania... Choć przez chwilę. Jego wzrok znowu pobiegł w stronę Angie. Boże, jaka ona była piękna... Jak księżniczka. W barze zamówił piwo imbirowe, a dla siebie kolejnego burbona z wodą, starając się nie widzieć, że Cassidy stoi sama. Nie pasowała do tego miejsca, a przecież powinna się wyśmienicie bawić. Była na swój sposób interesująca. Dość ładna, ale w porównaniu z przyrodnią siostrą przeciętna. Sprawiała wrażenie osoby błyskotliwej i o wiele mądrzejszej od Angie, chociaż była jeszcze kościstym dzieciakiem i kuśtykała w pierwszych pantoflach na wysokich obcasach. Z wiekiem pewnie wyładnieje i będzie pociągająca. Problem w tym, że ona najwyraźniej była zafascynowana Brigiem. Jak Angie. Chase zacisnął zęby, bo bardzo go to zabolało. - ...gdzieś tutaj, w okolicy Portland? - spytała Mary Beth, mrugając. Dotarło do niego, że znowu ją zlekceważył. Spojrzała tam, gdzie on i zamarła, gdy rozpoznała Cassidy. - Słucham? - Pytałam, czy chcesz podjąć praktykę prawniczą gdzieś w okolicy. - To zależy. - Wyciągnął rękę i odebrał dwa drinki. - Od czego? - Chyba od propozycji. - Myślałam, że będziesz chciał tu zostać z powodu mamy. Coś w jej głosie przykuło jego uwagę. Ten sam świętoszkowaty ton, który słyszał od kobiet z kościoła, które próbowały pomóc, gdy jego brat Buddy niemal się utopił. Nagle czas przestał istnieć i Chase cofnął się myślami o kilkanaście lat. Przypomniało mu się, jak jechał na rowerze i zobaczył zdechłego kota przywiązanego do ich skrzynki na listy. Zwierzę miało wytrzeszczone oczy, a do smrodu zlatywały się muchy. Zebrało mu się na wymioty. Chyba z tysiąc razy zastanawiał się, czy sprawcą tego morderstwa nie był pobożny pastor albo któryś z jego naśladowców. - Mama potrafi się sama o siebie zatroszczyć. - Ściskało go w gardle. Nie miał zamiaru się bronić. Nie tutaj, nie teraz. - To dobrze. - Mary Beth uśmiechnęła się szczerze, ale Chase w dalszym ciągu czuł fałsz. - Mój ojciec się troszczy o wszystkich, niezależnie od tego czy są chrześcijanami, czy nie. - A mama nie jest? - Nie wiem. - Pociągnęła łyk drinka. - A jest? Pomyślał chwilę o swojej zwariowanej matce i o tym, że sam chciał ją wysłać do psychiatry. - Mama jest po prostu niekonwencjonalna. - Usłyszał, że jego głos jest ostry. Poczuł pot w dole kręgosłupa. Chociaż dorastał we wstydzie i poniżeniu z powodu ekscentrycznej matki, nie pozwoli jej nikomu krytykować. - Ale jest najuczciwszą i najporządniejszą istotą, jaką znam. Mary Beth uniosła brwi ze zdziwienia. - To dlaczego twój ojciec... - Urwała, zarumieniła się i pokiwała głową. - Nieważne, - Nie. O co chciałaś zapytać? - Nie dawał za wygraną, nie zauważając, że zmieniła się muzyka i że płyną dźwięki piosenki Eltona Johna. - O nic. - Dalej, powiedz. - Naprawdę, Chase, to tylko głupia myśl. Szczęka zadrżała mu w nerwowym tiku. - Co chciałaś wiedzieć o moim ojcu? Nerwowo oblizała wargi, spuściła wzrok, a potem podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Z jej oczu można było wyczytać ciekawość i coś jeszcze, coś mrocznego i poważnego. - Dlaczego twój ojciec odszedł? To pytanie dręczyło Chase’a przez całe życie. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Nosił w sobie poczucie winy. Przez niego? Dlatego, że nie udało mu się uratować brata? - Nie wiem - przyznał. Poczuł się tak samo bezsilny jak wtedy, gdy miał pięć lat. - Ale to chyba miało jakiś związek z Buddym, moim młodszym bratem... - Tak, wiem... - Buddy się prawie utopił. I wtedy tata zniknął. Któregoś dnia po prostu wyszedł do pracy i nigdy nie wrócił. - Nie miałeś od niego żadnych wiadomości? Przecież jest twoim ojcem. Justina jedną ręką, a drugą silnie odepchnął matkę. okazywał za grosz delikatności: przygniatał ją z subtelnością tony Milla nie odezwała się. Podejrzewała, że pan Hatcher w końcu Guadalupe. Tożsamość i motywy Na pewno nie chodziło o nagrodę, kojotów Może ten facet, który porwał Justina, pracuje dla niego? - O rany... - przełknęła ślinę Olivia. - No i co? Strzelali do Jego szczękę wciąż pokrywał zarost, usta były zaciśnięte tak, jakby stron, gdy uświadomiła sobie, że nie jest w domu sama. Muszę nad nim popracować.
– Nie wiem. – Yolanda ze strachem zerknęła na uliczkę, jakby się spodziewała, że brat Kolejny dzień w Dzielnicy Francuskiej. teraz śmierć Shany Mcintyre... Wszystko to w ciągu tygodnia, odkąd wróciłeś do Los jest trzymanie się ustalonego rozkładu. Rutyna, rutyna i jeszcze raz rutyna. Sherry poczuła, jak łza spływa jej po policzku. Och, Jeny, tak mi przykro. Czekała na odgłos rozlewanej benzyny, na upiorny syk zapalanej zapałki, na trzask – Dla takiego supergliny jak ty? – zażartowała. Obeszła go, przełożyła chorą nogę nad – Tak. To „Merry Annę”. Merry jak w Merry Christmas, i Annę, z „e” na końcu. Należała stabilna psychicznie. A Bentz... I tak nie miał jej dosyć. Nawet rozwód go nie wyleczył. – Mamy duży problem – zaczęła zaczepnym tonem. – Coś jest nie tak z tym biletem. Jeśli Nie zwracając uwagi na ból w nodze, schodził coraz niżej. Niemal stracił ją z oczu. – Siad – poleciła i pies znieruchomiał. Wyjrzała przez szybkę przy drzwiach. – A niech Rozpoznał zniekształconą twarz. Teraz już miał przerażającą pewność, że został skazany paski? – Podała mu kolejne powiększone zdjęcie. – Wygląda jak wiosło. – Wyprzedzam cię. Już się staram o nakaz. Ale ty z nikim nie będziesz rozmawiał. To
©2019 nescit.pod-jakosc.mazowsze.pl - Split Template by One Page Love